środa, 3 kwietnia 2013

Stamine

I znowu. Znowu biegłam przez las, zła na cały piekielny świat, w którym żyłam. Zmierzałam w linii prostej do Wyroczni, szybko jednak zmieniłam kierunek i miękko stąpając pobiegłam w stronę wybrzeża. Jasmine mogłaby mnie gonić i co wtedy? Nie chciałam jej towarzystwa, jej idiotycznego współczucia da mnie. Tak tęskniłam... tylko za czym? Za czymś co było kiedyś, ale ukrywało się w śród wirującej mgły w moim umyśle.
Czemu wcześniej kierowałam się do Wyroczni? Bo tam w cudowny sposób moje ataki znikały, jakby nigdy się nie pojawiły. Magia? Nie wiedziałam. Choć zawsze miałam wielkie poszanowanie do legend, to jednak historia o duchu wydawała mi się nieprawdopodobna. Może to splot energii? Wiem, że kiedyś o tym słyszałam. To znaczy, że kiedy w jakimś miejscu pojawią się zawirowania energii, czyli na przykład będzie tam odprawianych kilka rytuałów wymagających śmiertelnej ofiary z innego wilka, albo stoczone zostaną większe bitwy. Wtedy te zawirowania jakby się łączą tworząc coś na kształt umysłu, inteligentnego umysłu.
Usłyszałam kroki, wilcze. Brzmiały tak znajomo. Skądś je znałam. Nie były to kroki Jasmine ani Shade'a. Obcy wilk... nie, kilka wilków. Obce stado...
 Nie miałam czasu na rozmyślania. Prawie pełznąc po ziemi, ruszyłam po śladach. Znajoma woń, niekoniecznie przyjazna, burzyła mi krew w żyłach. Adrenalina spotęgowała ból łba. Starałam się nie zwracać na to uwagi. Myślami byłam daleko, i moje łapy gubiły rytm. Nagle upadłam. Może to i dobrze, zwłaszcza, że wilczy zapach palił mnie w nozdrza jeszcze bardziej niż zwykle. Zobaczyłam piętnaście obcych wilków.
Ból rozsadził mi czaszkę, ostatnimi resztkami sił powstrzymałam skowyt. Wiedziałam, co zobaczyłam , robiłam jednak wszystko by nie dopuścić do siebie tych myśli. Mgła szalała w mojej głowie, rozrywała ciało, atakowała mój umysł w niemej furii, mimo że słyszałam wybuchy dźwięku, widziałam feerię kolorów, czułam tysiące kłów i pazurów na swym ciele.
Już byłam przy wejściu do wyroczni, gdy wszystko znikło.
Nastała... Nicość.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz