niedziela, 14 kwietnia 2013

Stamine

Czarna wilczyca siedziała z wysoko uniesionym łbem. W jej szkarłatnych oczach czaiła się pogarda. Szare wilki kuliły się przed Sage'Li. Wilczyca przekrzywiła łeb. Biały wilk, obok którego stała, powiedział, przeciągając samogłoski:
- Co macie na swe wytłumaczenie? Powiedzcie prawdę, jeśli wam życie miłe. - Jego ton był beznamiętny, chłodny. Trochę rozbawiony i lekko zaciekawiony. Królewski. Czarna wilczyca zawarczała w głębi gardła. Na ten dźwięk zapytani skulili się i pochylili łby w poddańczym geście. Po chwili odezwała się najstarsza z dziesiątki:
- Podali n...nam błędne infor...macje. Nasze stado miało być zagładzone... Mimo pokoju. Alpha zadecydował o uprzedzeniu at... ataku. Musieliśmy coś zrobić!
Czarna wilczyca odezwała się cichym głosem. Spokojna wypowiedź skrywała inne uczucia.
- Skąd dostaliście te informacje?
- My.... to znaczy się Alphie... - jąkała się Szara. Jej towarzysze kręcili się niespokojnie. -  Powiedziano, że zaatakują nas w najbliższy nów.
- Kto powiedział? - słowa szkarłatnookiej zagrzmiały w sali. Przesłuchiwani poczuli siłę jej dominacji. Musieli ugiąć przed nią kark. Jasny basior patrzył spokojnie jak jego Druga daje pokaz swojej Woli.
- Nie wie... my. - jękneła Szara.
- Nie wie...my? - Druga zaakcentowała ostatnią sylabę. Nie wierzyła Szarej. Sojrzała na nią pobłażliwie. Jak na ciekawe małe zwierzątko.
- Alpha nie powiedział... wszystkim. - Następnie Szara dodała. - Powiedział tylko Drugiemu i Trzeciemu... Betom.
- Ach. I wy nic nie wiecie? - Pierwszy z Sage'Li zabrał głos. Jasny wilk patrzył na Szarą z uwagą.
- Setta podsłuchała ich rozmowę... i znikła niedługo po tym. Dwa dni. - głos Szarej się załamał.
Z głębi pomieszczenia dobiegł ich zduszony okrzyk. Jednocześnie czarna wilczyca warknęła.
- Rada Sage'Li rozpatrzy twoje zeznanie. A tym czasem... - powiedział Pierwszy.
***
 Nareszcie odzyskałam przytomność.Czułam ten okropny ból głowy. Szalał we wnętrzu mojego umysłu niczym burza. Podniosłam się z ziemi, kiedy nawiedziło mnie uczucie pustki, czegoś... niewyjaśnionego. Po chwili zaczęło ono znikać. Z przerażeniem zdałam sobie sprawę, że wspomnienia znikają jak we mgle... we Mgle. Tajemnicza siła w moim umyśle pochłaniała moje wspomnienia! Ale, jak? Przecież bym to... Pamiętała. 
Pamiętała. W tym sęk. Mogłam to sobie setki razy przypominać, a ta Mgła zacierała wszelkie ślady wspomnień. Wymazywała wszystko z mojej pamięci. Ale czemu? Nie wiedziałam. A nawet jeśli, to tego nie Pamiętałam. Niczego.
Z paniką rzuciłam się w stronę groty. Wpadłam do środka, jednak to nie pomogła. Zdesperowana, zanurzyłam łeb w wodzie. Ataki ustąpiły. Mgła skuliła się wypuszczając strzępki wspomnień. Wspólny skowyt. 
Spojrzenie złotych oczu, inteligentne i zaciekawione.
Krew. Całe kałuże krwi wokół mnie. Szkarłatnookiej.
Błagalny skowyt Jasmine, ledwie półtorarocznej.
Ból. Strach. Przerażenie. Cisza. Eksplozja. Dźwięków, kolorów, zapachów, odczuć.